poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 2. Chyba korona jej z głowy nie spadnie jak mi powie jego imię.

2 Komentarze=Kolejny rozdział 

Pożegnałam się z moim ojcem i czułam na sobie wzrok mojej babci. Ostatnim razem jak tutaj byłam to było jak miałam jakieś pięć lat. Nic stąd nie pamiętam. Ciekawe dlaczego rodzice nigdy nie chcieli tutaj przyjeżdżać. Może dlatego, że jest to wielka dziura? Ostatni raz przytuliłam mojego ojca i odwróciłam się przodem do babci. Nie znałam jej zbyt dobrze, ale ponoć jest miła. Mam nadzieję, że i dla mnie taka będzie. Wzięłam swoje trzy walizki, nawet nie wiem jak udało mnie się je ciągnąć za sobą i weszłam do dosyć sporego domu. Nasz był o wiele mniejszy, mogłam nawet wybrać sobie pokój bo kilka z nich było wolnych. Postanowiłam zająć pierwszy lepszy bo i tak pewnie długo tutaj nie zabawie. Pokój do którego właśnie weszłam był jasny i miał widok na dom obok który był szczerze bardzo blisko. Na upartego mogłabym się włamać sąsiadom przez otwarte okno ale stwierdzam, że tego nie zrobię bo jak widać przez okno jest to pokój jakiegoś chłopaka. Pokój miał ciemne ściany i panował tam wielki bałagan. Oj wielki, chłopak pewnie jest jakimś pryszczatym nie ogarem. Dlaczego tak myślę? Może dlatego, że ja zawsze na takich trafiam?

-Ivy za godzinę pojedziemy po książki. - Babcia weszła do pokoju, no właśnie jutro już idę do nowej szkoły. Szczerze zaczynam żałować tego wyjazdu. To była zbyt pochopna decyzja, ale nie ma już odwrotu. Westchnęłam i spojrzałam na kobietę. 
-Dobrze babciu. - I wyszła. Teraz miałam czas rozejrzeć się po moim pokoju bo jakoś przed jej przyjściem oglądałam burdel w kogoś innego domu. Tak jak wspomniałem wcześniej pokój był jasny, łóżko dwu osobowe, ogromne stojące lustro z boku. Biurko pod samym oknem no i szafa, byka ogromna. Postanowiłam zacząć rozpakowywać swoje rzeczy ale po tym jak wypakowałam laptopa  torby i usłyszałam głos babci z dołu. No cóż trzeba najpierw załatwić te cholerne książki. Zeszłam na dól i bez słowa opuściłyśmy dom. Dobrze, że miała samochód bo jakoś nie chciało mnie się chodzić teraz gdziekolwiek. Usiadłam z przodu obok niej i zaczęłam gapić się w szybę. Miasteczko jak miasteczko, dom obok domu bo to wielka dziura już to widać  że pewnie każdy zna każdego i pewnie będę wielką sensacją w szkole.
 -Co to jest? - Spytałem patrząc na jakiś las który był szczerze zamknięty, no zamknięty to może nie ale była tabliczka że jest to prywatny rezerwat.
-Jedenaście lat temu mieszkała tu wielka rodzina ale wybuch pożar i prawie wszyscy zginęli. Na dzień dzisiejszy został tylko jeden chłopak.
 -Jeden chłopak? - To miejsce było jakoś dziwne. Nie wiem skąd to wiedziałam ale po prostu to czułam. Było mi dziwnie zimno i gdy tylko odjechaliśmy z tamtego miejsca poczułam się lepiej jednak nie na długo bo stojąc przed księgarnią poczułam całą masę dziwnych zapachów. Nie wiedziałam skąd one się biorą i dlaczego są takie intensywne. Czułam zawroty głowy i gdy weszliśmy do środka wszystko minęło. To było bardzo dziwne, ale pewnie wszystko było przez to, że jestem w nowym otoczeniu i po prostu jestem zmęczona podróżą.
-Wszystko w porządku? - Spytała starsza kobieta stojąca obok mnie.
 -Tak babciu. Jestem tylko zmęczona trochę. - No bo co innego to może być? Pewnie podróż i ten cały stres przez Briana. Westchnęłam ciężko i wzięłam od kobiety listę z książkami po czym zaczęłam je szukać. Z początku szło mi to bardzo opornie ale po chwili w rękach trzymałam już kilka z nich. Nagle poczułam, że ktoś we mnie wpadł. Wszystkie książki wypadły mi z ręki na ziemię a ja razem z nimi poleciałam. Spojrzałam od razu w górę aby dostrzec osobnika i dostrzegłam wysokiego bardzo dobrze zbudowanego bruneta. Miał zarost i takie hipnotyzujące oczy. Od razu było widać, że jest ode mnie starszy.
-Przepraszam. - Powiedział i podał mi rękę żebym mogła wstać. Zrobiłam to i gdy tylko go dotknęłam poczułam zimno i przed oczami dostrzegłam księżyc i mgle. W mojej głowie skądś wzięło się, że chodziło o pełnię, ale nie wiedziałam skąd miałam takie przeczucie. W mgnieniu oka zabrałam swoją dłoń jak najdalej tylko mogłam a mężczyzna dziwnie na mnie spojrzał. Patrzył się na mnie przez kilka sekund a ja na niego. Ponownie nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
-Ivy. - Usłyszałam głos babci która od razu podeszła do mnie i pomogła mi wstać. Nie wiem czy mnie to się zdawało czy nie, ale spojrzała na mężczyznę z pogardą po czym on się odwrócił i odszedł jakby bal się, że babcia zaraz spuści mu wpierdol.
 -Co to było? - Spytałam. 
-Po prostu ten chłopak jest kimś z kim nie powinnaś nigdy się przyjaźnić. - Powiedziała, no dzięki babciu ja nic nie zrobiłam a już dostaje zakazy. 
-Kto to był?
 -Nikt ważny. - Zaczęła zbierać książki z ziemi po czym postawiła je na ladzie i zaczęła wyciągać resztę z nich wyrywając mi wcześniej kartkę z ręki. Wyczuwam, że jest zdenerwowana, ale dlaczego? Przecież zadałem tylko jedno głupie pytanie. Kim on jest? Chyba korona jej z głowy nie spadnie jak mi powie jego imię.
-Derek Hale. - Powiedziała jakaś dziewczyna kiedy tylko babcia się oddaliła. Spojrzałam na dziewczynę. Zwyczajna blondynka, dosyć ładna.
 -Słucham? 
-No ten facet to Derek Hale i twoja babcia ma rację. On zawsze wypakowuje się w problemy i policja siedzi mu na ogonie non stop.  No dobra tego wiedzieć już nie musiałam. 
-Dzięki. - Odeszłam od niej widząc, że babcia płaci już za wszystkie zakupy. Książek było pełno i mam nadzieję, że jutro nie będę musiała targać ich wszystkich bo się ukatrupię. Działo się coś bardzo dziwnego. Babcia w drodze powrotnej się nie odzywała, prowadziła samochód w wielkim skupieniu do tego jeszcze widać było zdenerwowanie na jej twarzy. Słyszałam również bicie jej serca co jest nie możliwe z takiej odległości. Zaczynam dostawać świra przez Briana. Najpierw te dziwne przeczucia, potem ten facet i teraz babcia. Bo bo niby dlaczego dotykając go miałam widzieć pełnię? To wszystko nie ma sensu.
-Jesteśmy. - Odezwała się pierwszy raz odkąd tylko wyszliśmy że sklepu. Wysiadam z pojazdu widząc pod domem obok niebieskiego Jeepa. Był obrzydliwy i widać od razu, że należy on do faceta. Albo lepiej do Pana bałaganiarza. Nagle znowu coś poczułam. Mocno zawiało a ja czułam się, że zaraz zemdleje. Ogarnął mnie
strach,nawet nie wiem czego się bałam tak po prostu nagle wyobrażałam sobie śmierć. Złapałem się za głowę i zaczęłam biec do domu. Czułam, że łzy ciekną mi z oczu, moje dłonie się całe trzęsły a ja już wiedziałam że to wraca. Ja nie mogę tam wrócić. Po prostu nie mogę i już. 
-Ivy. - Babcia jak oparzona wleciała za mną do domu. Spojrzałam na nią wystraszona i czułam że przestaje mieć kontrolę nad własnym ciałem i jedynym wyjściem było usiąść na podłodze. Babcia kucnęła obok mnie. 
 -Nie mogę tam wrócić. - Minęły dwa lata, dlaczego to tak nagle wraca?

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 1. A co jeśli jemu znudzi się czekanie na mnie a ja będę wciąż go kochać?

2 Komentarze=Kolejny rozdział

- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć ? - Moja ' przyjaciółka' Caroline stała obok mnie z tym swoim złowrogim wyrazem twarzy. Znam ją od kilku lat a widziałam go tylko raz przedtem skierowanego do mnie. Teraz jest tak samo. 
-Mówię Ci teraz.- powiedziałam do dziewczyny. 
-Teraz ? Serio ? Chyba sobie ze mnie jaja robisz . Mogłaś mi powiedzieć wcześniej a nie godzinę przed wyjazdem.- wydarła się na mnie. Caroline jest typem dziewczyny która zawsze musi mieć rację, manipuluje ludźmi a do tego uważa, że jestem jej własnością. To co ją otacza jest najważniejsze a to co mnie już nie . Ja mam
problemy ona ma to gdzieś. Ona ma problemy , cały świat musi słuchać. Wiem, że niby się przyjaźnimy i tak dalej niby była przy mnie w tych trudnych chwilach jednak to było lata temu , zanim jeszcze stała się taka samolubna. Ludzie mówią,że ona po prostu boi się zostać sama i dlatego chwilami jest przylepą do mnie a później nie odzywa się przez kilka dni. Odezwie się dopiero jak coś jej się wydarzy. A to kłótnia z Dylanem, a to pokłóciła się z mamą. Uwierzcie mi problemów jest cała masa i codziennie ma nowe. Pomimo jej zachowania nie umiem się całkiem od niej odizolować bo jednak wiem ,że ją potrzebuję tak samo jak ona mnie. 
-Przepraszam, ale po prostu muszę to zrobić. - powiedziałam do niej. Ona tylko na mnie prychnęła po czym ponownie usiadła na moim łóżku. 
-I co ominiesz bal, szkołę ? -Zadała bardzo ciężkie pytanie bo wiem,że moja odpowiedź bardzo jej się nie spodoba. 
-Caroline, moja babcia już mnie zapisała do szkoły. Od jutra zaczynam. - Cisza, czyli jest gorzej jak myślałam . No cóż , zawsze jej szczęście się liczyło a co z moim ? Przecież nie wytrzymam tego ciągłego spotykania Briana. Jest moim sąsiadem a do tego jeszcze chodzimy, poprawka chodziliśmy razem do klasy. Coś jeszcze ? Moja mama przyjaźni się z jego , nie wierze, że on mnie zdradził. Jeszcze z największą szmatą w całej szkole. Nie dość, że zaliczyła już praktycznie każdego chłopaka z naszej szkoły to i za dziewczyny się bierze bo nie ma z kim tego robić. To trzeba być jakimś czubkiem żeby myśleć tylko o seksie. No właśnie może brak seksu sprawił ,że Brian poszedł do niej ? Nie jest tak ,że jestem grzeczną dziewicą bo nią nie jestem, ale ostatnio miałam sporo nauki i nie miałam czasu no i jeszcze tydzień okres to się chłopak nie mógł doczekać. 
-I co zamierzasz tak zostać tam na stałe ? -spytała po chwili przerywając mi moje przemyślenia. 
-Nie. Wrócę najpóźniej w wakacje i gdzieś razem pojedziemy.- Chciałam wrócić do tego  czasu. Tak naprawdę jadę do Beacon Hills tylko po to żeby odpocząć od Briana i zastanowić się nad tym czy ja temu chłopakowi wybaczę . Kocham go bardzo mocno bo przecież trzy lata związku to nie jest nic. Mówiliśmy sobie, że się kochamy i co to tak nagle ma minąć ? Przecież słowo 'kocham Cię ' jest bardzo ważne i ma wielkie znaczenie i jeśli się tego nie czuje to się tego nie mówi. Dlatego też mówiłam je zawsze w odpowiednich momentach. 
-Więc widzimy się za kilka miesięcy ? - spytała z sarkazmem. 
-Caroline , Becaon Hills jest godzinę drogi stąd. Będziesz mogła do mnie przyjechać, ja pewnie na weekend przyjadę jakiś. - mówiłam. Ona westchnęła po czym mówiąc tylko krótkie 'pa ' wyszła. Zawsze na pożegnanie mnie przytula jednak teraz widać jest bardzo zła. 

Skoro dziewczyna opuściła już mój dom możemy jechać. Pożegnałam się z moją mamą po czym wyszłam z domu niosąc moją ostatnią torbę. W środku miałam tylko jakieś sprzęty i ubrania bo przecież wrócę to nie muszę zabierać ze sobą mojego całego pokoju. Po prostu on będzie przez pewien czas nie używany.
Wsadziłam torbę do bagażnika po czym miałam czekać na ojca. Dzień był bardzo ciepły i ładny więc nie chciało mi się jeszcze wsiadać do samochodu. Wolałam postać sobie na słoneczku które grzało niesamowicie. Kochałam naturę i dlatego też starałam się spędzać najwięcej czasu jak się da na zewnątrz. Tylko frajerzy kiszą się ciągle w domu. 
-Ivy .- Usłyszałam nagle bardzo znany mi głos. Poczułam jak moje serce wali jak oszalałe po czym mój oddech zrobił się nie równy z zdenerwowania. Znam tego człowieka tyle lat a denerwuje się jakby to było jakieś moje zauroczenie i widzę go dopiero któryś raz w życiu. Jak na zawołanie moje dłonie się pociły i to jeszcze jak bardzo a w gardle urosła gigantyczna kula . Nogi odmówiły mi posłuszeństwa a oczy zdawały się zaraz wypuścić potok łez. 
-Brian zostaw mnie. - powiedziałam cicho , ale na tyle żeby usłyszał mnie stojąc kawałek dalej ode mnie. 
-Ivy posłuchaj mnie. - Znowu to samo. Już mi powiedział, że chce abym mu wybaczyła, że on mnie kocha i tylko mnie, że nie wie co go napadło. Nawet się popłakał. I może ma rację, może mnie kocha , ja wiem, że go kocham , ale prawda jest też taka, że osoba która kocha jest wierna tej drugiej. To dlaczego on nie był mi wierny ? I jeszcze pytanie jak długo oni ze sobą sypiali. 
-Brian daj mi spokój. - Znowu musiałam się powtórzyć. Niech mój tato szybko przyjdzie bo chcę już jechać. Spojrzałam na drzwi frontowe po czym dostrzegłam wysokiego , bardzo szczupłego mężczyznę z blond włosami. W ręce trzymał jeszcze jedną moją torbę . Spojrzał na mojego byłego chłopaka z pogardą po czym bez słowa wsadził mój bagaż do bagażnika. 
-Ivy wsiadaj już. Jeszcze musicie pojechać po książki dzisiaj.- mój ojciec ucałował mnie w czoło po czym stanął między nas. Brian może i stał daleko ode mnie , ale i tak dla mojego ojca był zbyt blisko mnie. 
-Wyjeżdżasz ? - spytał ze smutkiem w głosie . Spojrzał mi w oczy a ja miałam wielką ochotę polecieć do niego i walnąć mu z całej siły w twarz po czym go pocałować i powiedzieć mu jak bardzo mocno go kocham. Nie zrobiłam jednak żadnej z tych rzeczy. 
-Zostaw ją w spokoju Brian. - Mój ojciec zawsze traktował mnie jak małą dziewczynkę. Przeważnie bardzo mi to przeszkadzało ale tym razem może sprawi, że mój były sobie odejdzie. 
-No dobrze. Dowiedzenia , i Ivy pamiętaj , że Cię kocham i zrobię wszystko abyś mi wybaczyła. - Nic nie odpowiedziałam tylko wsiadłam do samochodu. Zdążyłam jedynie zapiąć pas i już cała byłam rozryczana na całego. Wytarłam łzy i wiedziałam już, że tak szybko się z niego nie wyleczę. Jeśli do końca roku szkolnego będę dalej go kochać i za nim tęsknić to do niego wrócę. No jeśli wciąż będzie tego chciał. A jeśli mi przejdzie, może nawet znajdę sobie kogoś nowego to wiadomo, będę z tym kimś nowym. A co jeśli jemu znudzi się czekanie na mnie a ja będę wciąż go kochać? Czy będę żałować tego wyjazdu i tego ,że mu nie wybaczyłam od razu ? 

czwartek, 14 stycznia 2016

Prolog

Kochanie, trzymaj mnie w swoich ramionach tak abym mogła patrzeć w twoje oczy. Obiecuję Ci, że nigdy nie odejdę bez Ciebie. Ich bym zostawiła, ale Ciebie nigdy.

 Zakochałam się w twoich oczach które jeszcze nie znały mnie, zakochujemy się w sobie. Będziesz moim księciem a ja twoją księżniczką.

 Nigdy Ci nie powiedziałam, tego co powinnam była Ci powiedzieć. Powinnam była powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham. Obiecałam, że nie odejdę, jednak to zrobiłam. 

Pamiętam te wszystkie głupie rzeczy które zrobiliśmy, powiedzieliśmy. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym abyś tutaj był.

 Kochanie, trzymaj mnie w swoich ramionach tak abym mogła patrzeć w twoje oczy. Obiecuję ci, że nigdy nie odejdę bez Ciebie.  

Ich bym zostawiła, ale ciebie nigdy.  

*** 
Prolog to coś całkiem innego  jak pisałam wcześniej i mam nadzieję, że wam się spodoba.  Piszcie co myślicie i do rozdziału pierwszego :)