2 Komentarze=Kolejny rozdział
Pożegnałam się z moim ojcem i czułam na sobie wzrok mojej babci. Ostatnim razem jak tutaj byłam to było jak miałam jakieś pięć lat. Nic stąd nie pamiętam. Ciekawe dlaczego rodzice nigdy nie chcieli tutaj przyjeżdżać. Może dlatego, że jest to wielka dziura? Ostatni raz przytuliłam mojego ojca i odwróciłam się przodem do babci. Nie znałam jej zbyt dobrze, ale ponoć jest miła. Mam nadzieję, że i dla mnie taka będzie. Wzięłam swoje trzy walizki, nawet nie wiem jak udało mnie się je ciągnąć za sobą i weszłam do dosyć sporego domu. Nasz był o wiele mniejszy, mogłam nawet wybrać sobie pokój bo kilka z nich było wolnych. Postanowiłam zająć pierwszy lepszy bo i tak pewnie długo tutaj nie zabawie. Pokój do którego właśnie weszłam był jasny i miał widok na dom obok który był szczerze bardzo blisko. Na upartego mogłabym się włamać sąsiadom przez otwarte okno ale stwierdzam, że tego nie zrobię bo jak widać przez okno jest to pokój jakiegoś chłopaka. Pokój miał ciemne ściany i panował tam wielki bałagan. Oj wielki, chłopak pewnie jest jakimś pryszczatym nie ogarem. Dlaczego tak myślę? Może dlatego, że ja zawsze na takich trafiam?
-Ivy za godzinę pojedziemy po książki. - Babcia weszła do pokoju, no właśnie jutro już idę do nowej szkoły. Szczerze zaczynam żałować tego wyjazdu. To była zbyt pochopna decyzja, ale nie ma już odwrotu. Westchnęłam i spojrzałam na kobietę.
-Dobrze babciu. - I wyszła. Teraz miałam czas rozejrzeć się po moim pokoju bo jakoś przed jej przyjściem oglądałam burdel w kogoś innego domu. Tak jak wspomniałem wcześniej pokój był jasny, łóżko dwu osobowe, ogromne stojące lustro z boku. Biurko pod samym oknem no i szafa, byka ogromna. Postanowiłam zacząć rozpakowywać swoje rzeczy ale po tym jak wypakowałam laptopa torby i usłyszałam głos babci z dołu. No cóż trzeba najpierw załatwić te cholerne książki. Zeszłam na dól i bez słowa opuściłyśmy dom. Dobrze, że miała samochód bo jakoś nie chciało mnie się chodzić teraz gdziekolwiek. Usiadłam z przodu obok niej i zaczęłam gapić się w szybę. Miasteczko jak miasteczko, dom obok domu bo to wielka dziura już to widać że pewnie każdy zna każdego i pewnie będę wielką sensacją w szkole.
-Co to jest? - Spytałem patrząc na jakiś las który był szczerze zamknięty, no zamknięty to może nie ale była tabliczka że jest to prywatny rezerwat.
-Jedenaście lat temu mieszkała tu wielka rodzina ale wybuch pożar i prawie wszyscy zginęli. Na dzień dzisiejszy został tylko jeden chłopak.
-Jeden chłopak? - To miejsce było jakoś dziwne. Nie wiem skąd to wiedziałam ale po prostu to czułam. Było mi dziwnie zimno i gdy tylko odjechaliśmy z tamtego miejsca poczułam się lepiej jednak nie na długo bo stojąc przed księgarnią poczułam całą masę dziwnych zapachów. Nie wiedziałam skąd one się biorą i dlaczego są takie intensywne. Czułam zawroty głowy i gdy weszliśmy do środka wszystko minęło. To było bardzo dziwne, ale pewnie wszystko było przez to, że jestem w nowym otoczeniu i po prostu jestem zmęczona podróżą.
-Wszystko w porządku? - Spytała starsza kobieta stojąca obok mnie.
-Tak babciu. Jestem tylko zmęczona trochę. - No bo co innego to może być? Pewnie podróż i ten cały stres przez Briana. Westchnęłam ciężko i wzięłam od kobiety listę z książkami po czym zaczęłam je szukać. Z początku szło mi to bardzo opornie ale po chwili w rękach trzymałam już kilka z nich. Nagle poczułam, że ktoś we mnie wpadł. Wszystkie książki wypadły mi z ręki na ziemię a ja razem z nimi poleciałam. Spojrzałam od razu w górę aby dostrzec osobnika i dostrzegłam wysokiego bardzo dobrze zbudowanego bruneta. Miał zarost i takie hipnotyzujące oczy. Od razu było widać, że jest ode mnie starszy.
-Przepraszam. - Powiedział i podał mi rękę żebym mogła wstać. Zrobiłam to i gdy tylko go dotknęłam poczułam zimno i przed oczami dostrzegłam księżyc i mgle. W mojej głowie skądś wzięło się, że chodziło o pełnię, ale nie wiedziałam skąd miałam takie przeczucie. W mgnieniu oka zabrałam swoją dłoń jak najdalej tylko mogłam a mężczyzna dziwnie na mnie spojrzał. Patrzył się na mnie przez kilka sekund a ja na niego. Ponownie nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
-Ivy. - Usłyszałam głos babci która od razu podeszła do mnie i pomogła mi wstać. Nie wiem czy mnie to się zdawało czy nie, ale spojrzała na mężczyznę z pogardą po czym on się odwrócił i odszedł jakby bal się, że babcia zaraz spuści mu wpierdol.
-Co to było? - Spytałam.
-Po prostu ten chłopak jest kimś z kim nie powinnaś nigdy się przyjaźnić. - Powiedziała, no dzięki babciu ja nic nie zrobiłam a już dostaje zakazy.
-Kto to był?
-Nikt ważny. - Zaczęła zbierać książki z ziemi po czym postawiła je na ladzie i zaczęła wyciągać resztę z nich wyrywając mi wcześniej kartkę z ręki. Wyczuwam, że jest zdenerwowana, ale dlaczego? Przecież zadałem tylko jedno głupie pytanie. Kim on jest? Chyba korona jej z głowy nie spadnie jak mi powie jego imię.
-Derek Hale. - Powiedziała jakaś dziewczyna kiedy tylko babcia się oddaliła. Spojrzałam na dziewczynę. Zwyczajna blondynka, dosyć ładna.
-Słucham?
-No ten facet to Derek Hale i twoja babcia ma rację. On zawsze wypakowuje się w problemy i policja siedzi mu na ogonie non stop. No dobra tego wiedzieć już nie musiałam.
-Dzięki. - Odeszłam od niej widząc, że babcia płaci już za wszystkie zakupy. Książek było pełno i mam nadzieję, że jutro nie będę musiała targać ich wszystkich bo się ukatrupię. Działo się coś bardzo dziwnego. Babcia w drodze powrotnej się nie odzywała, prowadziła samochód w wielkim skupieniu do tego jeszcze widać było zdenerwowanie na jej twarzy. Słyszałam również bicie jej serca co jest nie możliwe z takiej odległości. Zaczynam dostawać świra przez Briana. Najpierw te dziwne przeczucia, potem ten facet i teraz babcia. Bo bo niby dlaczego dotykając go miałam widzieć pełnię? To wszystko nie ma sensu.
-Jesteśmy. - Odezwała się pierwszy raz odkąd tylko wyszliśmy że sklepu. Wysiadam z pojazdu widząc pod domem obok niebieskiego Jeepa. Był obrzydliwy i widać od razu, że należy on do faceta. Albo lepiej do Pana bałaganiarza. Nagle znowu coś poczułam. Mocno zawiało a ja czułam się, że zaraz zemdleje. Ogarnął mnie
strach,nawet nie wiem czego się bałam tak po prostu nagle wyobrażałam sobie śmierć. Złapałem się za głowę i zaczęłam biec do domu. Czułam, że łzy ciekną mi z oczu, moje dłonie się całe trzęsły a ja już wiedziałam że to wraca. Ja nie mogę tam wrócić. Po prostu nie mogę i już.
-Ivy. - Babcia jak oparzona wleciała za mną do domu. Spojrzałam na nią wystraszona i czułam że przestaje mieć kontrolę nad własnym ciałem i jedynym wyjściem było usiąść na podłodze. Babcia kucnęła obok mnie.
-Nie mogę tam wrócić. - Minęły dwa lata, dlaczego to tak nagle wraca?